piątek, 31 stycznia 2014

Dzień na nie!!!

Ostatni dzień miesiąca był okropny...

Moja córka miała dzisiaj dzień na NIE:

nie będę bawić się zabawkami- lepiej zrobię mamie porządki w komodzie
nie będę jeść normalnie obiadu tylko będę chować po bokach jak chomik

nie będę grzecznie bawić się w swoim pokoju tylko przyjdę do mamy do kuchni i najpierw wyrzucę śmieci, a później rozsypie sól na podłodze

nie zrobię cacy cacy pieskowi tylko włożę mu palec do oka, a później odsunę wargę i policzę ile pies ma zębów...

Jak przyszedł tata to trochę się uspokoiła mama mogła troszkę odpocząć  choć mama też miała zły dzień..

Na szczęście jest wieczór , córa śpi , a jutro będzie nowy dzień i nowy miesiąc !!!!

czwartek, 30 stycznia 2014

Kiszka ziemniaczana

Kiszkę ziemniaczaną uwielbia mój mąż, ja za to uwielbiam babkę ziemniaczaną , którą robi mój tata. Oprócz ziemniaków, dodaje kiełbaskę, boczek, cebulkę, oczywiście sól, pieprz, i zapieka. Mniam mniam, skórka chrupiąca, najlepsza jeszcze ciepła.
Kiszkę polubiłam dopiero od niedawna. Zależy jak zostanie zrobiona i czy jest wyczuwalny zapach jelit wieprzowych.
Składniki:
Ziemniaki, cebula, jajko, sól, pieprz, jelita wieprzowe. Jelita dobrze myjemy, oczyszczamy . Ziemniaki i cebulę ścieramy, dodajemy jajko i odrobinę mleka. Taką mieszanką wypełniamy jelita. Wkładamy do piekarnika i pieczemy...
Jemy z mlekiem albo kefirem :).
Smacznego :)

Zdjęcie: Google

środa, 29 stycznia 2014

Bikini Janusz L. Wiśniewski

Właśnie skończyłam czytać trzecią książkę Janusza L. Wiśniewskiego pod tytułem "Bikini". 
Wbrew pozorom powieść nie traktuje o swojskim klimacie plaży, ale o czymś poważniejszym. 
Akcja powieści najpierw rozgrywa się w bombardowanym Dreźnie, później przenosimy się do Ameryki, a na końcu lądujemy na wyspie - Bikini.
Główną bohaterką jest Ania, która w Dreźnie poznaje przemiłego skrzypka, z którym spędza mimo wojny  najwspanialsze chwile w swoim życiu. Mieszkają w bunkrze w towarzystwie trumien, czaszek. Skrzypek, dzięki ciężkiej pracy, daje jej namiastkę domu, za swoją pracę dostaje materac i pościel , Ania może spać jak księżniczka. W pewnym momencie postanawia że opuszczą Drezno i uciekną do Kolonii do jej ciotki. Niestety w czasie postoju pociągu, kiedy skrzypek idzie na stronę, pociąg rusza i ślad po nim urywa się do końca powieści. A szkoda...
W tej części powieści poznajemy Stanleya, dziennikarza z New York Timesa.  Redaktor naczelny a zarazem przyjaciel Stanleya, załatwia mu bilet na samolot do Europy i leci. Najpierw trafia do Luksemburga, żeby w ostateczności trafić do Kolonii. Poznaje Annę przypadkowo na wieży katedry i odkrywa jej talent. Bowiem Anna robi najładniejsze zdjęcia jakie kiedykolwiek widział. Postanawia wyrwać ją ze szponów Europy i wylatują razem do Ameryki.
W Ameryce zamieszkuje o znajomej redaktora naczelnego. Zaczyna pracę w redakcji, robi piękne zdjęcia. Życie toczy się dalej, w miedzy czasie kończy się w Europie wojna, Amerykanie wiwatują, sielanka. Na pewnym przyjęciu poznaje Andrew, rodzonego brata Stanleya. Coś między nimi zaiskrzyło, ale dopiero wybuchło na wyspie Bikini, gdzie Anna została wysłana, ponieważ w mniemaniu redaktora naczelnego coś tam miało się dziać. I zadziało się , romantyczne spacery po plaży z Andrew, kolacje, upojne noce...Niestety wszystko się kończy zanim tak naprawdę się rozpoczęło, ale nie zdradzę co :).
Polecam tę książkę bo jest napisana o życiu, miłości, przyjaźni w czasie kiedy o nie naprawdę trudno. Czytasz i chcesz więcej i jeszcze jedną stronę, i jeszcze nowy epizod....
Teraz zabieram się do Jerzego Pilcha "Pod mocnym Aniołem". Najpierw książka a później film, nigdy na odwrót :)

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Bomba!Bomba!nie to tylko....KIWI :)

Tak, tak KIWI jest bombą witaminową.  
Inaczej Gęsia Jagoda ( Chińczycy).
Jest też ptak, którego upierzenie przypomina włochatą skórkę owocu ( Nowa Zelandia).
Aktualnie my się nim opychamy. Misiowaty lubi twarde i kwaśne,  ja miękkie i słodkie. Wiki natomiast preferuje każdą, u teściów zjadła połowę kiwi wyjątkowo kwaśnego...

Właściwości zdrowotne kiwi:
- to źródło witaminy C ( ma więcej niż pomarańcza),E, kwasu foliowego, potasu
-wzmacnia odporność,
-chroni przed depresją i chorobą nowotworową
-wspomaga układ krążenia, 
-chroni przed miażdżycą
-u cukrzyków spowalnia tempo wydzielania insuliny i powoduje że cukier nie spada w bardzo szybkim tempie
- u osób, które mają wysoki cholesterol pomaga w obnizeniu poziomu złego cholesterolu
-osoby, które się odchudzają powinny je jeść garściami, pomaga w odchudzaniu : oczyszcza organizm z toksyn
-przy zmęczeniu ożywia mózg
-pomaga zachować w dobrej formie nasz układ kostny, nie grozi nam osteoporoza

Po przeczytaniu tego wpisu nie pozostaje Wam nic innego jak iść do sklepu i kupić kg kiwi !!!!


piątek, 24 stycznia 2014

Matka butelkowa

Witam
Mam na imię Kaśka i jestem mamą butelkową.
Moja córa na cycu była dosłownie tydzień.
W szpitalu nie powiem spodobało mi się że daje mojej córce moje mleczko, wyssysa coś ze mnie. Mogłam zawsze poprosić o pomoc przy odpowiednim przystawieniu dziecka do piersi.
Wszystko co złe zaczęło się w domu. Nie umiałam dobrze przystawić do piersi, jak już wydawało mi się, że efektywnie je i zaraz zaśnie, to przy wyjęciu piersi , od razu oczy jak pięciozłotówki i snu brak.
Ten czas pamiętam jak jakiś horror, cały czas płakałam albo snułam się w domu bez celu. Mąż dwoił się i troił żeby mnie choć trochę pobudzić do życia ale to nie pomagało. Doszło do takiego paradoksu, że bałam się uśmiechać. Na spacerze z dzieckiem w  wózku zamiast się cieszyć ze spaceru ja miałam łzy w oczach, dobrze, że był ze mną tata.
Powiecie mogłaś odciągać mleko i podawać z butelki.
Oczywiście tak robiłam ale co z tego jak z 30 min. odciągania było tylko 15 ml mleka, kto by się tym najadł?
W końcu decyzja podajemy mm.
Dziecko w końcu najedzone i smacznie spało, przybierało na wadze. Do tej pory je mm.
Ale do czego zmierzam
Znów w internecie wojna : matka przeciwko matce. Matka karmiąca piersią a matka karmiąca mm. Kobiety zapominają że każda z nich dla dziecka jest tą najwspanialszą, najukochańszą. Jest po porstu MATKĄ. Dziecko chce być tylko najedzone, kochane.
Czy mam wyrzuty sumienia że nie dałam rady, że tak szybko się poddałam?
Tak mam ale najważniejsze: SZCZĘŚLIWA MAMA TO SZCZĘŚLIWE DZIECKO !!!!



czwartek, 23 stycznia 2014

Gdy choruje dziecko...

Bardzo nie lubię jak mojej Wiktorii coś dolega, zaatakuje ją jakiś przebrzydły nigdy nie zapraszany wirus. On jednak uparcie postanowił się do nas wprowadzić.
Zaczęło się od dzisiejszego poranka. 
Wiktoria obudziła się z wysoką goraczką.
no to sruu jakiś lek przeciwgorączkowy, najpierw pół dawki , zero poprawy.
No to sruu jakiś syrop rzekomo od kaszlu, gorączki, przeziębienia.
Lekka poprawa, na tyle że dziabąg zjadł kaszkę, troszkę się pobawił i poszedł na drzemkę.
Gdy się obudziła sytuacja się powtarza, na termometrze prawie 39 stopni. 
Podałam już całą dawkę leku przecigorączkowego.
Po dwóch godzinach temperatura spadła i odzyskałam naszą śmieszkę.
Mimo to zadzwoniłam do naszej pani doktor i poprosiłam żeby przyjechała ją obejrzeć.
No i jest wirus, dostała syrop, w razie gorączki zbijać i przymusowy areszt domowy :(.
Jak ja tego nie lubię.
Nie lubię gdy moje dziecko jest chore. 
Jak wyjdzie z choroby trzeba będzie coś wymyślić na podniesienie odporności.

środa, 22 stycznia 2014

Książki na wieczór lub na weekend :)

Jakbyście jeszcze nie zauważyły uwielbiam czytać :).

Miłością do książek zaraziła mnie moja babcia, która jest Molem Książkowym przez duże M.

Dzisiaj chciałam Wam zaproponować cztery pozycje.

Dwie pierwsze dostałam w prezencie od Merlina, ponieważ zgubił mi prezent dla chrześniaka i jako zadośćuczynienie dał bon o wartości 50 zł. Dlugo się nie zastanawiając, stwierdziłam że chce książki.
Wybór padła na Małżeństwo we troje i Intrygantki Erica Manuela Schmitta. Francuski dramaturg, eseista, powieściopisarz.

Małżeństwo we troje to zbiór pięciu opowiadań:

Dwóch panów z Brukseli ( z sympatii do jednej kobiety postanowili pomagać jej przez całe życie)
Pies ( nie wiedziałam że tak można związać się psem, dzięki, któremu wraca wiara w ludzi)
Małżeństwo we troje ( uwielbienie męża do byłego męża jest tak silne, że kobieta czuje się jakby w jej małżeństwie były trzy osoby)
Serce w popiele ( o chłopcu, kóry czeka na przeszczep serca, a także o miłości ciotki do siostrzeńca większej niż do własnego syna)
Dziecko upiór ( małżeństwo dowiaduje się że będą mieli chore dziecko i po namyśle postanawiają je usunąć. Jednak przeszłość wraca w najmniej odpowiednim momencie)
Na deser pamiętnik autora, w którym przeczytamy jak rodziły się te opowiadania :).

Intrygantki napisane zostały w formie sztuki. Powiecie nie, nigdy więcej ale naprawdę wciąga. Historia pięciu kobiet, które  postanowiły zemścić się na mężyczyżnie, kóry każdej załamał serce.

Janusz L. Wiśniewski

Zbliżenia i Intymna teoria względności

Obie to zbiór esejów, któe autor pisał bodajże do Pani. Lekka, przyjemna, lektura.
Jestem w trakcie czytania BIKINI, ale SAMOTNOŚĆ W SIECI, nadal poza moim zasięgiem. Nie mogę się do niej przekonać...

MIŁEGO CZYTANIA :)


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Hortexowo-ekspresowo czyli obiad dla leniuszków :)

Gdy nie masz pomysłu na obiad
Gdy nie masz czasu na siedzenie w garach
Gdy chcesz coś lekkiego na obiad
Polecam  mrożonki Hortex :)

My lubujemy się w serii Warzywa na patelnię. Uwielbiam warzywa na patelnię z ziołami i papryką.

Są także :

warzywa na patelnię z  przyprawą włoską
warzywa na patelnię z suszonymi pomidorami
warzywa na patelnię z bazylią i tymiankiem
warzywa na patelnię z koperkiem
warzywa na patelnię

Skład przykładowego dania :
Brokuły, ziemniaki, marchew, papryka, fasola szparagowa, cebula, kukurydza.

Prawda, że samo zdrowie?
10 min przy minimalnej ilości oleju i masz danie gotowe lub dodatek do dania.
Polecam :)
U mnie dzisiaj królowały warzywa na patelnię z suszonymi pomidorami, a  Misiowaty zajadał się mieszanką grzybów leśnych.  W zamrażarce czekają mrożone: fasola zielona i żółta, brokuły, kalafior.


sobota, 18 stycznia 2014

Współpraca damsko-męska

Odkąd mamy maszynę do szycia w popołudniowe weekendy postanawiamy się trochę z maszyną pobawić i stworzyć cuda :). Jak na razie najlepiej wychodzą Nam poszewki na poduszki. Dzisiaj dwie niezwykłe w naszym mniemaniu poszewki:

Projekt słońca, księżyca i gwiazdki : Misiowaty
Wykończenie choć do ideału bardzo dużo brakuje : Misiowata

A oto one :






Widać po uśmiechu, że jedna przypadła do gustu naszej córeczce :).

piątek, 17 stycznia 2014

No to jesteśmy umówione :)

Tydzień temu na mieście spotkałam moją siostrę,  z którą z różnych względów widzimy się bardzo rzadko. Z jej ust w końcu padło wpadnij do mnie, dzieciaki się razem pobawią, my wypijemy kawę, pogadamy, no to postanowiłam skorzystać z tego zaproszenia bo i tak siedzę całymi dniami w domu. Umówiłyśmy się na środę. Ze względu na to że w środę zaczął padać śnieg a u siostry okazało się że nagle ma szczepionkę małego i nie wie o której będzie , stwierdziłyśmy ze dobrym dniem na spotkanie będzie sobota, bo i jej i mój mąż są w domu to będzie raźniej.
Planowałam już jakieś prezenty dla Pani domu i jej synków. Wymyśliłam, że kupię kwiatek w doniczce a dzieciakom,( ma dwóch synków) po samochodziku. Budżet domowy to zniesie :).
Nagle dzisiaj rano telefon od SIOSTRY MOJEJ ciotecznej słuchaj muszę odwołać jutrzejsze spotkanie, ponieważ  ble ble ble. Stanęło na tym, że jesteśmy umówione na telefon, aby umówić się na kolejne spotkanie....

Nie lubię takich sytuacji.
Jeśli jestem umówiona to nawet jakby się paliło, waliło będę na tym spotkaniu.
Wszystko odwołuje no bo przecież jestem już umówiona !!!!! Pokonać mnie może tylko moja choroba albo córci lub męża.
Jeszcze bardziej nie znoszę sytuacji w której już jestem w umówionym miejscu, a osoba z którą się umówiłam mnie krótko mówiąc olała i nawet nie raczy odebrać telefonu. 
Taka sytuacja może popsuć humor na cały dzień, tym bardziej, że pogoda nie rozpieszcza.
Macie takie sytuacje?


czwartek, 16 stycznia 2014

Jeannette Kalyta Położna 3550 cudów narodzin

Zdecydowanie książka dla mam, przyszłych mam i osób, które tak ja panią Kalytę kojarzy z tv. Oglądając ją moja babska intuicja mówiła mi że ta kobieta to chodzący anioł. Jak przeczytałam u Marii z bloga Oczekując.pl że wydała książkę musiałam ją mieć.

I nie myliłam się !!!!

Kobieta ta ma tyle w sobie ciepła , serdeczności, że suma summarum mogłabym się zdecydować na drugie dziecko i ją poprosić żeby towarzyszyła mi przy porodzie. Jest profesjonalistką w swoim fachu. Nie traktuje kobiet przedmiotowo, tylko każda jest osobnym przypadkiem, i w każdy poród wkłada maksimum siebie.
Opisane w niej historie raz mnie śmieszyły innym razem doprowadzały do łez.
Położna... to dokument o cudzie narodzin.
Poród nie musi kojarzyć się wyłącznie ze szpitalem, z taśmą produkcyjną, jedna skończyła dobra to następna.
Poród może też odbyć się w domu, w towarzystwie kochanego męża, który będzie oparciem,
 przy nastrojowej muzyce,
w kompletnej ciszy, przy świecach,
w towarzystwie także starszych dzieci. Poród może być mistycznym przeżyciem. Mimo że prawie wszystkie historie kończyły się happy endem, ja nie zdecydowałabym się mimo wszystko na poród w domu.
Cieszyłam się że byłam w szpitalu. Mogłam być w wannie z ciepła wodą, która łagodziła skurcze. Mimo to do końca nie współpracowałam z samą sobą i potrzebna była ingerencja z zewnątrz.
Na szczęście Wiktoria dostała 10 punktów w skali apgar i była zdrowym niemowlakiem.

"Położna" to wybrane przez nią historie par, które zdecydowały się na jej pomoc.
Przeczytałam tą książkę w trzy wieczory bo co strona to chciałam więcej i więcej.
Polecam gorąco !!!!







środa, 15 stycznia 2014

Od bałaganiary do Perfekcyjnej Pani Domu !!!!


Jestem bałaganiarą.

Uczę się być Perfekcyjną Panią Domu.

Odkąd pamiętam słyszałam:
- schowaj ubrania do szafki
- schowaj książki do półki
-odkurz
-powycieraj kurze
- pozbieraj okruchy ze stołu

Wykonywałam polecenia no bo przecież trzeba słuchać MAMY :). Złościłam się bo ten cały bałagan w ogóle mi nie przeszkadzał, twierdziłam, że to taki artsytyczny nieład, no ale w końcu jak pokój lśnił to aż z przyjemnością do niego wchodziłam :) ach te nastoletnie hormony :).

Nie zmieniło się to nawet gdy mieszkałam w wynajętym pokoju z wtedy jeszcze przyszłym mężem. Napiszę tyle : trafił swój na swego :). Do naszej dwójeczki dołączył pies rasy golden retriever. Wykładzina w pokoju, która była granatowa była biała od sierści psa, odkurzałam wtedy kiedy naprawdę już mnie to wkurzało albo ktoś miał do nas wpaść na przykład właściciel mieszkania.

Kiedy to się zmieniło?
 Niedawno...

Wraz z przyjściem na świat naszej córeczki przewartościowałam swój bałaganiarski świat. Stwierdziłam że dziecko nie może raczkować w obecności sierści psa, a powinno mieć czysty i pachnący dom.
Tak więc na nowo zaprzyjaźniłam się z odkurzaczem, mopem i innymi rzeczami, które pomagają w zachowaniu czystości w domu :).

Na bakier nadal jestem z
myciem na bieżąco łazienki

wyrzucaniem na bieżąco segregowanych śmieci. Wyrzucamy wtedy kiedy, owe rzeczy chcą wyjść z szafki

składaniem ubrań do szafki albo do kosza na brudną bieliznę. Na szczęście w domu mam mężczyznę, który wie że skarpetki wyrzuca się do kosza a nie pod łóżko :).

Czy Wy też jesteście bałaganiary czy te perfekcyjne ?:)




wtorek, 14 stycznia 2014

48 tygodni

48 tygodni to tytuł książki Magdaleny Kordel. 
Pani Magdalena urodziła się w 1978 roku więc jest młodą pisarką. Raptem jest o 4 lata ode mnie starsza :). Matka, żona. Lubi zwierzęta, w domu ma parę wybuchową psa rasy owczarek belgijski i kot o silnym charakterze.
48 tygodni ma tylko 150 stron więc jak zaczęłam czytać wczoraj wieczorem i już przeczytałam 100 stron to skończyłam w czasie drzemki mojej kochanej Wikusi. 
48 tygodni to niezwykła książka ponieważ ma charakter dziennika, pamiętnika. Główna bohaterka ma na imię Natasza, jest dwudziestokilkulatką, ma męża, córeczkę ( 6 lat) i dwa koty a także rybki. 
Opisuje w nim swoje codzienne życie. Na początku było jej błogo w domu, ale później powiedziała STOP i zaczęła studia na wydziale dziennikarstwa i zaczęła pracować jako korektorka w gazecie. Z dużą dozą humoru opowiedziana historia jak być dobrą matką, żoną, córką a przy tym nie zatracić swojego ja i swoich marzeń. 
Bardzo, bardzo dobra książka, lekka i przyjemna...
Dziewczyny jeśli szukacie czegoś na chandrę ta książka poprawi Wam humor, obiecuję Wam to !!!


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Przez Zielone drzwi wszedł Kryształowy Anioł

Dzisiaj będzie recenzja dwóch książek Katarzyny Grocholi. Obie wpadły mi w ręce podczas mojej ostatniej wizyty w Miejskiej Bibliotece u mnie w Zielandii.
Na pierwszy ogień poszła książka o bardzo tajemniczym tytule Zielone drzwi.

Przez tytułowe drzwi pani Kasia zaprasza Nas do swojego życia od narodzin po dzień dzisiejszy. Opisuje w niej swoje lata szkolne, pierwsze prace ( pracowała w szpitalu jako salowa),pierwsze miłości, przyjaźnie, także walkę z chorobą.
Wszystko opisane z dużą dozą poczucia humoru jak to bywa u Grocholi. 

Kryształowy anioł nie nie zdradzę kim jest anioł, ale napiszę że książka godna przeczytania. Główna bohaterka powieści ma na imię Sara i poznajemy ją w nieco niecodziennej sytuacji. Otóż wchodząc do mieszkania swojej przyjaciółki zastaje swojego przyszłego męża leżącego na tejże przyjaciółce. Z każdą kartką powieści chcesz dowiedzieć się o Sarze jak najwięcej i jej współczujesz. Zawsze na drugim miejscu choć zawsze chciałaby być  na pierwszym. W końcu poznaje Jacka, z którym biorą ślub. Decydują się na wyjazd do Warszawy a tam... 
Napiszę tylko że szara myszka staje się pewną siebie kobietą. 

Obie książki bardzo Wam polecam, jeśli tak ja  lubicie książki napisane prostym językiem, bez zbędnych opisów, a o codziennym życiu.

sobota, 11 stycznia 2014

To co matka lubi najbardziej :)




Dzisiaj będzie o rozpuście, o moich ulubionych przekąskach, niekoniecznie zdrowych.
Tak więc na razie punkt o tym że dieta i tak dalej idzie w dal, może się wezmę za siebie z początkiem wiosny? teraz idzie śnieg, zawieje, to trzeba mieć troszkę tłuszczyku, nieprawdaż?:)

Zaczynam:

 Chipsy najchętniej solone ale też nie pogardzę paprykowym, bekonowymi...

Orzeszki solone ale ostatnio jadłam karmelowe i były extra :)

 Czekolada najlepiej z okienkiem z dużą ilością czekolady

Popcorn solony, ale dzisiaj po raz pierwszy będzie serowy

Paluszki solone, z makiem, z sezamem

Ciasteczka różnego rodzaju (biedronkowe dają radę :))

Ptasie mleczko tylko i wyłącznie waniliowe z Wedla , z Milki za słodkie, inne podróby nie wchodzą w grę.

Batoniki (Kinder Bueno, Prince Polo, Snickers)

Ze słodkości to by było na tyle. A Wy co lubicie szamać jak macie chandrę, oglądacie film?








czwartek, 9 stycznia 2014

Pechowy początek roku

Tak jak w tytule, rok 2014 zaczął się dla mnie bardzo pechowo.
Moja mama złamała rękę, tydzień czasu leżała w bólach i czekała aż jej tą rękę złożą i założą gips. Na szczęście jest już po operacji i może jutro wyjdzie do domu. 
W związku z tym byłam w rozjazdach między domem a szpitalem.
Jedyny pozytyw z początku Roku był taki że wyjechaliśmy do Teściów, na Podlasie , na Święta Bożego Narodzenia. 
Wracam do normalności , także będę tutaj częściej :). 



środa, 1 stycznia 2014

Postanowienia noworoczne

Jak w temacie zaczynam :)

1. Być milszą dla męża, dziecka, całej rodziny.
2. Mieć więcej cierpliwości dla czytaj wyżej.
3. Schudnąć paradoksalnie do takiej wagi jak po porodzie czyli z 70 kg do 56.
4. Rozwinąć skrzydła.
5. Mieć więcej czasu dla rodziny.
6. Zwiedzić ciekawe miejsca, które lubią rodziny z dzieckiem :).
7. Zadbać o siebie.
8.Mieć więcej czasu na czytanie książek niż siedzieć w internecie lub na kanapie przed tv.
9.Nauczyć się dobrze szyć.
10. Zostać perfekcyjną panią domu.