wtorek, 30 grudnia 2014

Do zobaczenia blogosfero !!!!!!!!!!!!!!!!!

Czas się pożegnać .

Moja prawie dwuletnia przygoda z blogowaniem dobiega końca. Nie sprawdziłam się  w tym.

 Nie mam tysiąca czytelników, nie mam tysiąca komentarzy.

Fajnie było ale się skończyło.

Do zobaczenia blogosfero...

Nie kasuję bloga bo może zmienię zdanie.

Zostawiam sobie otwartą furtkę...

piątek, 19 grudnia 2014

To moje, nie ruszaj, nie -ulubione słowa Wiktorii :(.

Dzisiaj odwiedziła nas koleżanka Wiktorii z klubu malucha , Maja z mamą Agnieszką.

Powitanie wypadło bardzo dobrze.
 Wiktoria zaprowadziła koleżankę do swojego pokoju , pokazywała zabawki. Maja zachwyciła się puzzlami z księżniczką Zofią. Wszystko było pięknie aż do momentu, kiedy chciały ułożyć puzzle. To moje, moje , Maja nie, to ulubione słowa Wiktorii. Z naszą pomocą i tłumaczeniem udało się ułożyć cały obrazek. Były przeszczęśliwe :)
Kolejny zgrzyt pojawił się w momencie układania klocków. Było zabieranie, wyrywanie i znowu ulubione słowa Wiktorii : to moje !!!!!!!!!!!!!!!!
Były fochy, płacze, cuda na kiju. współpracowały jedynie w momencie kiedy Maja popychała jeździk z Wiktorią. Były nawet uśmiechy :).
Czy wszystkie dwulatki tak mają?
Czy wszystkie dwulatki są egoistkami?
Czy wszystkie dwulatki nie umieją się dzielić?
Jak sprawić aby dziecko zaczęło ładnie się bawić?
W wakacje gdy chodziłam z Wiktorią do piaskownicy nie było tego problemu, który pojawił się dzisiaj. W piaskownicy ładnie bawiła się z dziećmi, dzieliła się zabawkami, nie było płaczu i krzyku.
Przeraziłam się widząc co chwilę niezadowoloną minę mojej córki. Przeraził mnie jej płacz i krzyk.
Jak sobie z tym poradzić? Jak z tym walczyć? Czy to jej minie?
Mam nadzieję, że tak :)

czwartek, 18 grudnia 2014

Świąteczne porządki dobre na chandrę :)

Dzisiaj jak zawsze byłyśmy w klubie malucha.

Temat przewodni : choinki. Dostałyśmy kartki, klej, gwiazdki, dzwonki i przyklejałyśmy na choinkę. Nasza choinka powędrowała do dziadków:). Byli bardzo zadowoleni z naszej choinki więc im się podobała :).

Po powrocie do domu złapałam doła :(. Wszystko w domu zaczęło mnie wkurzać. Dobrze że Wiki ucięła sobie drzemkę więc ja przy kawie, pierniku mogłam dojść ze sobą do ładu :).

Efekt: posprzątana cała kuchnia :).

Efekt: uporządkowałam sypialnię i przebrałam ozdoby choinkowe .

Efekt : przedpokój uporządkowany, buty schowane do szafek, kurtki do szafy.  Na ścianie wisi ramka w końcu doczekała się zdjęć po 6 latach :).

Tak popołudnie uznaję  mimo wszystko za udane :)


zdjęcie : google



środa, 17 grudnia 2014

Moja wymarzona listonoszka :)

zdjęcie: wittchen
Już drugi raz z rzędu pod choinkę u moich rodziców robimy prezenty tylko dzieciom Wiktorii i Filipowi.

Pomysł oszczędny ale smutno mi że ja już pod choinkę nic nie dostanę i dlatego mąż robi za Mikołaja a ja za Mikołajkę.

Mąż ma grę a ja wymarzyłam sobie listonoszkę. W sieciówkach nie było nic ciekawego a może inaczej jak mi się podobały to były za drogie.  Poszukałam szczęścia w sieci i znalazłam moją cudowną listonoszkę o której zawsze marzyłam :). Moje marzenie spełniła firma Wittchen. Powiem szczerze że ta marka kojarzyła mi się tylko wyłącznie z firmą zagraniczną i z bardzo drogimi torebkami i  inną galanterią skórzaną. Bardzo się zdziwiłam jak kiedyś w tv widziałam flesz o ich nowej kolekcji. Okazało się że firmę założył Jędrzej  Wittchen i to polska firma a naszych rodzimych producentów trzeba wspierać i dlatego u nich wybrałam moją listonoszkę. A że była spora promocja to wybór jej był oczywisty.  Miotałam się między czarną a brązową. Ostatecznie wygrał kolor brązowy :). Do świąt kilka dni ale już nie mogłam się doczekać zawartości i otworzyłam już dziś. Jest piękna, stylowa, ze skóry ekologicznej. Ma przegródkę na telefon, na klucze, ma mnóstwo małych skrytek. W środku mieszczą się już sprawdziłam pieluchy( niestety jeszcze Wiki nosi choć walczymy z tym), chusteczki, portfel, błyszczyk i jeszcze można coś wepchnąć .
Pokochałam ją miłością bezwzględną. Przerzucam przez ramię i idę a nie ciągnę za sobą dużą torbę.


Dzięki Mikołaju za wspaniały prezent :)

wtorek, 16 grudnia 2014

Coraz bliżej Święta :)

I dlatego w szafce czeka to :





 w sam raz na kompot z suszu, już nie mogę się doczekać. Najlepiej smakuje właśnie w okresie Świąt :).

Kiedyś nie lubiłam a teraz po prostu w święta nie ma nic lepszego do picia od kompotu.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Stolik i krzesełko IKEA : Wiktoria ma już gdzie rysować :)

Od soboty Wiktoria jest dumną posiadaczką nowego stolika i krzesełka.

Bardzo je polubiła, rano jak wstanie nie krzyczy  "Baja, baja " tylko od razu siada do stolika , bierze swoje pisiu, pisiu i tworzy :).

Stolik i krzesełko kupiliśmy w IKEA a prezentuje się ono tak :





 

niedziela, 14 grudnia 2014

Nasze pierwsze pierniczki :)

Dzisiaj naszła nas ochota na zrobienie na święta Bożego Narodzenia pierniczków. Chcemy obdarować nimi naszych bliskich. Nie skusiliśmy się na zrobienie swojego ciasta bo różnie z  tym bywa, dlatego zaufaliśmy dr Oetkerowi :). W pudełku dostaliśmy jedną foremkę więc nasze pierniczki mają tylko kształt choinki. Do tego dokupiliśmy pisaki i zabawa murowana :).
A to nasze dzieła :





czwartek, 11 grudnia 2014

klub malucha part 3 :)





Przychodzi czwartek i od rana słyszę mama do dzieci, do dzieci :)

Tak wiem Wiki dzisiaj idziemy do dzieci :)

Zabawy z dziećmi Wiki pokochała bardziej niż mama, ale dla jej uśmiechu, dla jej frajdy mimo dzisiejszej niechęci, ubrałam się i poszłyśmy. Nie żałuję :) Było bardzo fajnie :)

Jak zwykle było powitanie każdego uczestnika.

Później gimnastyka :

Głowa, ramiona, kolana, pięty,

kolana, pięty, kolana, pięty,

Głowa, ramiona, kolana, pięty,

oczy, uszy, usta, nos.

Dzieci stoją w kółeczku , śpiewają i pokazują.

 
W tym samym tonie :
Bugie ługie

Do przodu prawą rękę daj, 

do tyłu prawą rękę daj,

Do przodu prawą rękę daj i potrząśnij nią,

bo przy Bugi, Bugi, Bugi trzeba ładnie kręcić się 

No i w dłonie klaskać też.

Raz, dwa, trzy

Ługi Bugi Ole / x2

 Przy tej piosence Wiktoria szaleje :) uwielbia ją :)

Rączki robią klap klap klap

Rączki robią klap klap klap (dzieci klaszczą)

Nóżki robią tup tup tup (dzieci tupią)

Tutaj swoja główkę mam (dzieci pokazują główkę)

a na brzuszku bam bam bam (dzieci klepią się po brzuszku)

Tutaj swoje uszka mam

oczki patrzą tu i tam

buzia robi am am am

a na nosie sobie gram

Śpiewać piosenki można również  w domu jest to fajna alternatywa do miłego spędzenia czasu z dzieckiem :).

Nadszedł czas na zajęcie tematyczne.
 Dzisiejsze zadanie dla dzieci, które wymyśliła ciocia Magda to :
dopasowywanie klocków do kwadratów namalowanych różnymi kolorami na folii. Niektóre dzieci bawiło się w dopasowywanie a niektóre w tym moja córka wolała układać wieże z klocków :).

Po zadaniu znowu było śpiewanie, zabawa w pociąg, karuzela i trzeba było się już pożegnać. Jak zwykle były łzy, ja nie idę, ja nie chcę do babci, ale po kilku namowach bez krzyku opuściłyśmy bibliotekę i powędrowałyśmy do babci :).  Do następnego spotkania :)

środa, 3 grudnia 2014

Happy wednesday !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kilka rzeczy mnie w tym tygodniu ucieszyło :

Sesja zdjęciowa dla Wiki w klubie malucha z okazji mikołajek. Jak będzie czym to pochwalę się na blogu, bo ja raczej z tych, które nie za pięknie wyglądają na zdjęciach, ale za to Wikusia jak już chciała zapozować to pięknie uśmiechała się do pani fotograf :)





Ostatnio trochę spuściłam z tonu i fajnie bawimy się z Wiktorią, fajnie spędzamy ze sobą czas. Budujemy silną więź, taką jaką powinna łączyć mamę z córką . W weekend kupiliśmy gigant puzzle i są hitem. . Pierdyliard razy układamy, układamy i układamy :)






Zrobiłam pyszne kopytka :)




Cieszą mnie coraz lepsze relacje z mężem :).





Po prostu cieszę się życiem i  cieszę się że mam taką rodzinkę :)





Zdjęcia : google









wtorek, 2 grudnia 2014

Obiadowo: kopytka i leniwe

Do zrobienia kopytek podchodziłam jak pies do jeża.

Myślałam że to nie na moje możliwości kulinarne.

Pewnego dnia była u mnie moja kochana bratowa Kinga i widząc że kupiliśmy gotowe kopytka zapytała dlaczego nie zrobię sama? Ja na to że nie umiem. W odpowiedzi usłyszałam : Kaśka przepis jest bardzo prosty : tylko mąka i ziemniaki i wyjdą Ci zajebiste kopytka. Pomyślałam "taaaaaa jaaaaaaaaaaaasne", ale kiedy zostały ziemniaki z poprzedniego dnia i kiedy PT powiedział :  "robisz kopytka" wyjścia nie miałam.
Przełamałam się i kopytka wyszły bardzo smaczne. Dzięki Kinga :)

Przepis: ziemniaki z poprzedniego dnia albo ugotowane
mąki mała szklanka lub pół szklanki, jajko. Ugniatać aż powstanie jednolite ciasto. Podzielić na kawałki. Uformować wałek i odcinać 2, 3 cm kawałki. Wrzucać na osoloną wodę i od wypłynięcia gotować kilka sekund ( to rada mojej mamy) będą mięciutkie. Podawać ze smażoną kiełbaską lub roztopionym masłem.
Proste?
PROSTE !!!!!!!!!!!!!



Leniwe

Najlepsze leniwe robi męża bratowa. Mi nigdy nie wyjdą takie jak jej. Zawsze wyjdą twarde gnioty nie wiem co źle robię. Mimo że ja byłam sceptycznie do nich nastawiona PT zjadł cały talerz, ach ta miłość :).

Potrzebujemyy
500 gr sera bialego
2 szklanki mąki,
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 jajka
masło, cukier opcjonalnie bułka tarta
 Ser biały rozdrabniamy widelcem wsypujemy mąki, dodajemy jajka. Mieszamy, ugniatamy aż powstanie jednolite ciasto. Dzielimy ciasto na mniejsze kawałki, formujemy wałek i odcinamy 2 cm kawałki. Wrzucamy na osolony wrzątek. Od wypłynięcia gotujemy kilka sekund albo chwilę, jak postanowicie :).  Podajemy z roztopionym masłem z dużą ilością cukru takie uwielbia PT, albo z bułką tartą.


poniedziałek, 1 grudnia 2014

Filmy warte obejrzenia : Cześć tato, Weteranki koszykówki, Droga do szczęścia, Jeszcze większe dzieciaki :)

Weekend minął nam pod znakiem ciepłego kocyka, herbatki i filmów , które zaproponował Nam HBO.

Na pierwszy rzut oka poszedł Cześć tato (Buongiorno, papa) z podwórka włoskiego.

40-letni singiel Andrea pewnego dnia otwiera drzwi a tam młoda dziewczyna, która wita się słowami : Cześć tato. Mina Andrei bezcenna. Szok, niedowierzanie, badania na potwierdzenia ojcostwa. Oczywiście okazuje się że jest ojcem nastolatki. Budowanie więzi, śmieszne perypetie dwójki w najpiękniejszym krajobrazie jaki można sobie wymarzyć czyli włoskim. Przystojny aktor, piękny język włoski nic tylko oglądać :). Polecam





 Drugi film, który oglądaliśmy tego samego wieczora to Weteranki koszykówki (komedia) z podwórka amerykańskiego. Jedną z głównych ról zagrała Brooke Shields. Jej bohaterka Beth Humphrey postanawia zebrać pieniądze na pracownię mammograficzną, którą w jej mieście chcą zlikwidować. Nie może do tego dopuścić. W osiągnięciu celu pomagają jej koleżanki z drużyny koszykarskiej, w której grała gdy była młodą dziewczyną. Za przeciwników mają młodą najlepszą drużynę koszykarską w mieście. Codzienne życie, zdrada, rozwód to w tle , a główne przesłanie filmu jest takie aby walczyć o siebie, o swoje ideały, nawet wtedy kiedy twój najukochańszy mąż w Ciebie wątpi.  Film polecam głównie kobiecej widowni, choć mąż z przyjemnością go obejrzał :). Poza Brooke Shields w filmie możemy obejrzeć Daryl Hannah znana z Kill Billa. , Wanda Sykes ( znana z roli aystentki Jane Fonda w filmie Sposób na teściową)  i Virginia Madsen. 






Trzeci  film też został wyprodukowany po części w Ameryce po części w Anglii. Droga do szczęścia - gatunek melodramat.  Główne role zagrali Leonardo Dicaprio i Kate Winslet znani z Titanica. Tym razem grają małżeństwo April i Frank Wheeler żyjące w latach 50 XX wieku. Pewnego dnia zmęczeni rutyną życia , sfrustrowani, April załamana swoją stojącą w miejscu karierą aktorską, postanawiają sprzedać dom i rozpocząć cudowne życie w Europie, a konkretniej w Paryżu.  Tylko nie idzie wszystko tak jak powinno. A co się stało pod koniec filmu zapraszam do obejrzenia . Film powstał na podstawie powieści Richarda Yatesa pod tym samym tytułem.




Zdjęcia : google
 
I na końcu dawka pozytywnej energii. Film pod tytułem Jeszcze większe dzieciaki to kontynuacja komedii Duże dzieci. Obsada : Adam Sandler, Kevin James, Salma Hayek, David Spade, Chris Rock i inni.
Lenny Feder  w tej roli Adam Sandler ciągle wspomina wakacje , które spędził trzy lata temu ze swoimi kumplami. Tęsknota, nostalgia prowadzą go do tego że wraz z rodziną przenosi się do swojego rodzinnego miasta. Tam spotyka swoich kumpli i zaczyna się jazda :). Jest okazja do tego aby wreszcie skoczyć ze skały śmierci, z której w latach młodzieńczych bał się skoczyć Eric Lamonsoff  w tej roli Kevin James mi znany z Diabli nadali.  Jest okazja aby wejść do dużej opony i się toczyć przez uliczki miasteczka. Boki zrywać, super fajna komedia . Polecam





sobota, 29 listopada 2014

Czy ludzie przywiązują się do siebie w sieci?

Myślałam że nie można przywiązać się do kogoś kogo poznało się w sieci.

BŁĄD !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Męża poznałam w sieci :). Znamy się 10 lat, po ślubie jesteśmy sześć.


Czy ludzie przywiązują się do osób które prowadzą  bloga?

Tak i to bardzo. Odpalam laptop i codziennie przeglądam moje ulubione blogi :). Zaglądam do:

muffincase , makóweczki, mjakmarcinek, oczekując, matka jest tylko jedna, matka nie wariatka. jak wychować bliźniaki, mamaronia, baby in the house, olka fasolka, góralska mama , house manager ( na razie Róża zawiesiła życie blogowe ),

Jak sami widzicie troszkę tego jest :) A Wy macie ulubione blogi? Napiszcie mi , chętnie tam zerknę :)

Czy ludzie przywiązują się do for tematycznych?

Na przykładzie mojej skromnej osoby powiem że tak i to bardzo. Sama wpadłam w te sidła. 6 lat temu po zaręczynach znalazłam pewne forum ślubne i przepadłam. Forum i osoby które tam były działały jak narkotyk. Mogłam tam siedzieć godzinami i pisać, pisać i jeszcze raz pisać. A gdy zebrała się fajne ekipa to nawet udało się spotkać w realu. Tylko nie wiem dlaczego po jednym spotkaniu innych nie było? Czyżby w realu nie zaiskrzyło tak jak w sieci ? Czy w sieci nie jesteśmy sobą? Czy udajemy kogoś? Czy wchodzimy w jakąś rolę?
Na te pytania trudno mi odpowiedzieć. Jedno wiem na pewno: wiele razy chciałam raz na zawsze opuścić forum ale się nie dało. Teraz mimo że a'la forum działa tylko na portalu społecznościowym nie mogę przeciąć pępowiny choć próbowałam. Wytrzymałam całe dwa tygodnie :).
 Równolegle z forum ślubnym znalazłam forum, na którym udzielali się  wielbicieli rasy golden retriever. Nie powiem żeby zawsze było kolorowo ale na zjeździe tej pięknej rasy byliśmy. Organizatorki zjazdu odwaliły kawał dobrej roboty. Znalazły ośrodek, który był cały tylko dla nas i dla naszych psów. Nikt nie burzył się że psy szczekają, robią kupy, czuliśmy się swobodnie. Fajnie było zobaczyć 15 psów tej samej rasy. Psy pokochały swoje towarzystwo, razem się bawiły, dokuczaly sobie, nie obyło się bez oznak agresji ale suma sumarum było rewelacyjnie. Na forum nie udzielam się regularnie ale od czasu do czasu z sentymentu zerknę na zdjęcia psiaków.

Czy na forach, portalach można poznać bratnie dusze?

Na przykładzie kilku osób mogę odpowiedzieć że tak.   Kilka dziewczym z zaprzyjaźnionego forum spotkało się w realu i regularnie się spotykają.

Czy warto być na portalach społecznościowych?

Myślę ze tak. Jest wiele tematów, problemów, z którymi nie podzielimy się z mężem, przyjaciółką, koleżanką, Piszemy, kilkamy opublikuj i za chwilę mamy odpowiedź.
Tak warto być w takiej internetowej rodzinie, tylko trzeba zawsze być sobą, pisać jak coś nie pasuje, być w zgodzie z samą sobą. Jak będziemy kogoś udawać , jak będziemy komuś chcieli się przypodobać daleko nie zajedziemy. Możemy czasem mieć dość , klikamy Opuszczam. odpoczywamy i znowu wracamy z nową siłą.

Reasumując można przywiązać się do ludzi poznanych tylko w sieci.








czwartek, 27 listopada 2014

Grupa zabawowa part 2 :)

Dzisiaj kolejny raz byłyśmy w klubie malucha :)

Była inna pani więc było troszkę inaczej niż poprzednim razem.

To co się nie zmieniło to zapał Wiktorii do wykonywania różnych czynności.

Na tych spotkaniach czuje się jak ryba w wodzie. Mamy mogłoby nie być. Jest mi troszkę przykro ale tłumaczę sobie tym że jest otwartą dziewczynką i do wszystkich leci z ochotą.

Dzisiaj robiłyśmy samolot. Kolorowe samoloty latały w różne stronę.

Puszczałyśmy bańki :) radość radość radość

Dopaowywałyśmy przedmioty z tektury do rysunków na planszy. Wiki cały czas chciała losować karteczkę.

Śpiewałyśmy,  baiwłyśmy się w pociąg.

Było zabawnie :)




 do następnego spotkania :)


środa, 26 listopada 2014

Happy Wednesday !!!!!!!!!!!







Dzisiaj kolejna odsłona happy wednesday z muffin case :

W ostatnim tygodniu cieszyłam się:

z kolejnych nowych słówek mojej córki



z urodzin męża


moich imienin


z zajęć w klubie malucha . Uwielbiam patrzeć na uśmiechniętą buźkę mojej córki :)



z 500 gram mniej która pokazała waga :) nie od razu Rzym zbudowano :)

z nowego szablonu bloga :)

zdjęcia : google
logo ściągniete z bloga Muffin case.in




wtorek, 25 listopada 2014

Obiadowo : schab karkowy otulony kapustą kiszoną i spaghetti aglio olio :)

Bez zbędnych słów.

Dzisiaj zapraszam na dwa dania:

Pierwsze danie:
Schab karkowy w kapuście kiszonej


Potrzebne będą:
schab karkowy
kapusta kiszona
sól, pieprz

Mięso umyć, wytrzeć ręcznikiem papierowym.
Naczynie żaroodprone smarujemy oliwą, kładziemy mięso i przykrywamy kapuchą. Nam poradzono żeby nie solić dodatkowo ponieważ kapusta jest słona.Mimo wszystko można odrobinkę posolić. Danie wyśmienite :). Można podać z pieczonymi ziemniakami :)


Drugie danie:
Spaghetti aglio olio

Najprostsze danie ever :)

Potrzebne będą :
makaron spaghetti
sól, pieprz, czosnek, papryczka chilli, natka pietruszki, oliwa, olej co tam macie w domu :)
Makaron gotujemy al dente lub jak wolicie. W międzyczasie kroimy czosnek i papryczkę w drobną kosteczkę. Gdy makaron się ugotuje, odcedzamy i przelewamy zimną wodą.
Na patelni rozgrzewamy olej wrzucamy czosnek, chwilę smażymy , dodajemy papryczkę, mieszamy aby smaki się połączyły i wrzucamy makaron. Znowu mieszamy i voila obiad gotowy.  Na talerzu posypałam makaron natką pietruszki i posypałam serem żółtym.
Danie pikantne więc nie dla małych dzieci ...


SMACZNEGO :)

niedziela, 23 listopada 2014

Kraina Jane Austen i Atlas zbuntowany - moje propozycje filmowe na jesienno-zimowe wieczory :)

Dzięki telewizji UPC możemy przez miesiąc oglądać HBO odkodowane. Ucieszył nas ten fakt , ponieważ na tym kanale można znaleźć perełki filmowe. Do takich perełek należą między innymi te dwa filmy , które chciałabym Wam zaproponować na jesienno-zimowe popołudnia lub wieczory, gdy już dziecko śpi albo nie ma nic ciekawego w telewizji.


google 


ATLAS ZBUNTOWANY - to ekranizacja książki Ayn Rand pod tym samym tytułem.

Dagny Taggart (Taylor Schilling) to szefowa największej w Ameryce sieci kolejowej Taggart Transcontinental. Kobieta jest wybitnie inteligentna i ambitna
Atlas zbuntowany to adaptacja wzbudzającej kontrowersje epickiej powieści Ayn Rand z 1957 roku. Uznawana za polityczny manifest książka ukazuje Amerykę jako kraj pogrążający się w ekonomicznej zapaści, w którym nie ma miejsca dla ludzi silnych i przedsiębiorczych. Długo wyczekiwaną pierwszą część filmu wyreżyserował debiutujący w tej roli aktor Paul Johansson, który zagrał również postać tajemniczego Johna Galta. W charyzmatycznych głównych bohaterów wcielają się Taylor Schilling (Szczęściarz, Operacja Argo) oraz Grant Bowler (serial Czysta krew, Elita zabójców). 
 
Recenzja pochodzi ze strony www.hbo.pl
 
KRAINA JANE AUSTEN 
 
google 
 
 
 Jane Hayes (Keri Russell) jest zwyczajną singielką, która uwielbia powieści Jane Austen. Jej męskim ideałem jest pan Darcy, bohater „Dumy i uprzedzenia”, którego w kultowym serialu sprzed ponad dwudziestu lat brawurowo zagrał Colin Firth. Jane postanawia wyjechać do Wielkiej Brytanii, by spędzić wakacje w rezydencji stworzonej przez pasjonatów twórczości Austen. Nie spodziewa się, że będzie to podróż jej życia. 
 
recenzja: http://www.filmus.pl/kraina-jane-austen/film/25776
 
Oba filmy bardzo mi się podobały. Tylko rozczarowało mnie zakończenie drugiej części Atlasu, nic nie wyjaśniło. Nie wiem czy będzie kontynuacja. Jak tak to muszę ją koniecznie obejrzeć :).
 
Kraina to komedia romantyczna, a która kobieta nie lubi takich filmów. Szczerze to nie przepadam za twórczością Austen. Wybrałabym się do rezydencji pasjonatów twórczości: Lucy Maud Montgomery. Uwielbiałam Anię z Zielonego Wzgórza :)
A Wy w jakie czasy chcielibyście się przenieść ?:)

czwartek, 20 listopada 2014

Zajęcia zabawowe w Klubie Mam :) niezła frajda nie tylko dla dziecka :)





google 



 Dzisiaj z Wiktorią za namową koleżanki Agi poszłyśmy na zajęcia zabawowe do naszej publicznej biblioteki. Spotkania te organizują panie z fundacji  MAMY WOŁOMIN.  W moim mieście są dwa typy spotkań : klub mam na którym są organizowane spotkania tematyczne np. jak nosić w chuście, jakie menu dla dziecka, co zamiast klapsa, bardziej dla mam i grupy zabawowe dla dzieci. Zapraszani są specjaliści np. logopeda, dietetyk, prawnik. Klub mam jest we wtorek , grupy zabawowe w czwartek.
Grupy zabawowe organizowane są w dwóch grupach dla maluszków 0-2 i 2-4 lata.
My dzisiaj byłyśmy na spotkaniu maluchów w wieku 2-4 lata. Na początku było powitanie wszystkich dzieci piosenką  :

Wszyscy są, witam was, zaczynamy już czas. Jestem ja, jesteś ty. Raz. Dwa. Trzy 

Później powitanie indywidualne:

 Witaj Wiktoria, witaj Wiktoria jak się masz?, jak się masz? 
Choć się bawić z nami, choć się bawić z nami.
Nadszedł czas. Nadszedł czas.

Dla relaksu pani Małgosia rozdała dziewczynkom kartki i robiłyśmy pieski. Niestety zdjęcia naszego pieska nie zobaczycie, ponieważ został w bibliotece, niestety.Miał na imię goldi :).
Kolejna zabawa : naśladowanie zwierząt. Jak robi piesek, kotek , koń, nie tylko odgłosy ale również sposób poruszania się. Było naprawdę śmiesznie :).
Zabawa slalom: dzieci udają węża i próbują omijać kręgle, następnie dziecko musiało przejść przez tunel udając pieska a na końcu skakać na puzzlach jak żabka. Wiktorii i innym dzieciom najbardziej podobał się tunel :). 
Kolejna piosenka. Przy każdej piosence Wiktoria z koleżanką tańczyły, po czym otrzymywały od wszystkich gromkie brawa :).
Na końcu była zabawa z kolorową chustą: na początku było relaksowanie się na chuście, wszystkie dziewczynki kładły się na niej podnosiły do góry nóżki, rączki, później trzymały chustę w rączkach, na chuście była piłka i trzeba było tą piłkę poturlać do innej dziewczynki. Inna zabawa trzeba było tak ruszać piłką żeby wpadła w dziurkę. Przedostatnia zabawa z chustą to było chowanie się pod chustą gdy pada deszczyk(tu odpowiednia piosenka) a na końcu karuzela. Dzieci siedzą w chuście a mamy kręcą raz w jedną stronę raz w drugą. 
google 

Godzina minęła nawet nie wiem kiedy. Na pewno będziemy chodzić , pogoda już nie pozwala na długie spacery więc taka godzinka z dziećmi , wpłynie bardzo pozytywnie na Wiki. Zaczęła płakać jak trzeba było już iść do domu :(.

Wszystkim mamom i dzieciom  polecam zabawy w takiej grupie. Dziecko pobawi się z innymi dziećmi a my możemy nawiązać nowe znajomości :).

Co tydzień w czwartek na blogu będzie relacja z kolejnego spotkania :).



środa, 19 listopada 2014

happy wednesday !

Postanowiłam przyłączyć się do zabawy którą zapoczątkowała muffincase.

Oto i one 5 rzeczy z których się ucieszyłam:

5. w końcu zabrałam się za swoje zdrowie i odwiedziłam ginekologa
google 

4. kupiłam córce butki i bluzeczki
google 

3. pojawiły się już mandarynki więc wcinam ile wlezie
google 

2. przestają wypadać mi włosy

1. cieszę się ze mam wspaniałą rodzinę :)


piątek, 14 listopada 2014

Zasypianie mojego dziecka...

zdjęcie google



Gdy zostałam mamą wiedziałam że miejscem zasypiania dziecka jest  łóżeczko. Rodzice mają swoje łóżko dziecko ma swoje. Zasypianie dziecka było u nas zawsze bardzo proste.

 Gdy córka była niemowlakiem -sprawa była prosta,tak do około 6 miesiąca kładliśmy ją do łóżeczka, butelkę pysznego mleczka, wypijała , włączaliśmy karuzelę i niunia słodko spała.

Około szóstego miesiąca życia coś się zmieniło. Wiktoria zaczęła bardziej nas potrzebować i musieliśmy siedzieć z nią dopóki nie zaśnie. To również się skończyło , gdy pewnego dnia kilka miesięcy temu się rozchorowała i pozwoliliśmy spędzić jej wieczór przed tv. Zasypiała po krótkim czasie , odkładaliśmy ją do łóżeczka i mieliśmy czas dla siebie.
 Niestety takie zasypianie przed tv z każdym wieczorem się wydłużało. Doszło do tego że Wiktoria zasypiała nawet o 23, wtedy kiedy my już się kładliśmy spać. Zgodzicie się że tak nie powinno być?!
Nas też zaczęło to  denerwować. Tylko na każdą prośbę niuniu chodź do łóżeczka, było zdecydowane nie i niemiłosierny płacz.
Mimo wszystko postanowiliśmy to zmienić. Dzięki Bogu Wiktoria znowu zasypia u siebie w swoim łóżeczku. Nie wiem dlaczego tak szybko się przestawiła. Może i ona zaczęła potrzebować ciszy w momencie zasypiania może telewizor ją zamiast mulić i przygotowywać do snu to ją rozpraszał. Teraz nasz rytuał wieczorny wygląda tak: kąpiel, czytanie bajki, zasypianie w swoim łóżeczku.
Od dwóch dni znowu wieczory są nasze :).